OBSADA I PIERWSZE ZDJĘCIA Z PLANU „OPOWIEŚCI Z NARNII: SIOSTRZENIEC CZARODZIEJA" - NADZIEJE I WĄTPLIWOŚCI

W tym tygodniu wydarzyło się coś, na co czekaliśmy od 15 lat — rozpoczęły się zdjęcia do nowego filmu Opowieści z Narnii w reżyserii Grety Gerwig. W serii nowinek o adaptacji prozy C.S. Lewisa nie obyło się jednak bez kontrowersji. Przyjrzyjmy się zatem, co wiemy o nadchodzącej produkcji.

    Na początku pomówmy o obsadzie. W główne role Digory'ego i Poli wcielą się kolejno David McKenna i Beatrice Campbell. W obsadzie znaleźli się również Daniel Craig jako Andrzej Ketterley, Emma Mackey jako Czarownica Jadis oraz Carey Mulligan jako Mabel Kirke. Pojawiły się też plotki, że rola Aslana przypadnie... Meryl Streep. Kontrowersyjny aspekt tego ostatniego castingu omówimy sobie za chwilę.

    Innym problemem filmu Grety Gerwig jest to, że — jak wskazują źródła — akcja Siostrzeńca Czarodzieja będzie się rozgrywać w powojennej Anglii w 1955 roku, podczas gdy oryginalna powieść osadzona była na początku XX wieku. Jest to dość rozczarowująca i istotna zmiana. Rozczarowująca, ponieważ był to jedyny tom, który rozgrywał się na przełomie wieków, osadzony w zupełnie innej scenerii, niż pozostałe książki, których czas akcji przypada na lata 40. XX wieku. Sceny, w których Jadis za sprawą wuja Andrzeja i Digory'ego wkracza do spokojnego, pełnego konwenansów Londynu z epoki edwardiańskiej jest pełna groteski, komedii i grozy. W ujęciu filmowym byłoby to interesujące zderzenie dwóch światów. Sceneria powojennych lat 50. zdecydowanie będzie tłumić tę perspektywę.

    Znacznie większym problemem przesunięcia osi czasu jest to, że jeśli ekranizacje kolejnych tomów dojdą do skutku, Lew, Czarownica i Stara Szafa może rozgrywać się w latach 90. lub na początku XXI wieku! Byłaby to zmiana tak kuriozalna, oderwana od świata i mentalności bohaterów sagi Lewisa, że w rzeczywistości mielibyśmy do czynienia nie tyle z ekranizacją, ile z redefinicją Opowieści z Narnii. Być może Gerwig uznaje, że skoro Lewis umiejscowił swoich bohaterów we współczesnym mu świecie, jej również przypada to prawo — jest to jednak nic innego jak brak pokory i szacunku względem oryginału. Jest w tym też pewna gorzka ironia losu — przed adaptacjami Walden Media/Disney/Fox (2005-2010), która zachowała scenerię oryginału, w latach 90. firma Paramount Pictures, chciała wykupić prawa i zekranizować Lwa, Czarownicę i Starą Szafę dopasowując ją do współczesnych czasów i przenosząc akcję z Londynu do Los Angeles. Douglas Gresham zawetował projekt. Podobnie uczynił w 2017 roku, kiedy producenci z Sony/TriStar pragnęli sfeminizować, postać Julii Pole, czyniąc ją centralną postacią w adaptacji Srebrnego Krzesła. Niestety jakiś czas temu pojawiły się informacje, że Douglas Gresham jest ciężko chory i znajduje się pod stałą hospitalizacją. Może to więc oznaczać, że całkowicie wycofał się z projektu.

    Poniżej można zobaczyć wybrane zdjęcia z planu:

  


    Co do obsady, nie mam zastrzeżeń do castingu Daniela Craiga, Emmy Mackey i Carey Mulligan. Nieco inne zdanie posiadam względem dziecięcych aktorów. O ile jeszcze Beatrice Campbell ewentualnie pasuje do roli Poli (choć nie odpowiada mi jej charakteryzacja), o tyle David McKenna ma nazbyt krągłą figurę jak na Digory'ego (aczkolwiek w książce, oprócz ilustracji Pauline Baynes nie ma bliższych opisów jego wyglądu) Nie pomaga również dysproporcja wzrostu między aktorami. Niemniej są to kwestie względne, uwarunkowane wyobrażeniami o bohaterach z książki.

    Dużo większym problemem jest Meryl Streep jako potencjalna odtwórczyni roli Aslana. Kiedy pojawiła się plotka o jej angażu na przełomie marca i kwietnia, trudno było ocenić czy to rzeczywista informacja, czy primaaprilisowy żart. Z tego też powodu powstrzymywałem się od publikowania informacji na ten temat. Plotka ta wciąż jest jednak żywa w sieci, a niepokój wzbudza sam fakt, że ktoś w ogóle wpadł na tak niedorzeczny pomysł. Postać Aslana jest nierozerwalnie, bezsprzecznie i bezdyskusyjnie związana z symboliką Trójcy Świętej, na czele z Jezusem Chrystusem. Sam Aslan, choć owiany tajemnicą i mistycyzmem, pozostaje nader ojcowską istotą względem innych bohaterów. Zerwanie z tym przedstawieniem Wielkiego Lwa, praktycznie godzi w istotę "Opowieści z Narnii" i z miejsca (przynajmniej dla mnie) dyskredytuje film Netflixa. Nadal jednak istnieje cień nadziei — musimy czekać na oficjalne potwierdzenie lub zaprzeczenie tych wiadomości.

    Premiera filmu planowana jest na 26 listopada 2026 roku.

Komentarze